Tak jak obiecywałam, tak i jest! :D Nowy post skupiający się na spędzaniu czasu wolnego nad jeziorem :D Codziennie mamy średnio 2-3 godziny przerwy, które spędzamy albo nad wodą - szczególnie gdy jest mega upalnie i chcemy się wykąpać, albo na trawiastej górce obok domku, gdzie chcemy pokorzystać z wifi :) Praktycznie każdego dnia dzieje się to samo, ale zawsze sobie jakoś te dni w pracy umilamy - patrz mój profil na instagramie :D Jest wesoło, czas leci niesamowicie szybko, ale i tak odliczam już do wolności i do podróżowania. Chociaż powiem Wam, że taka organizacja wszystkiego też jest dosyć trudna. A załatw hotel, a transport, a co by się chciało zobaczyć, ile kosztują bilety wstępu, zrób kosztorys. Niestety nie jestem z rodziny Trumpów czy innych Hiltonów żeby szastać kasą, dlatego każdy dolar będzie miał znaczenie ( oczywiście jak już otrzymam wypłatę za cały przepracowany sezon :D ) Dobrze, że na campie nie musimy płacić żadnych rachunków, czy też kupować jedzenia. No ale zboczyłam trochę z tematu :D
Teraz trochę o okolicy. Nasz camp zlokalizowany jest nad jeziorem Newfound Lake w stanie New Hampshire. Jest to bardzo malownicza okolica. W około dużo zieleni, góry, no i wcześniej wspomniane jezioro, które notabene należy do rankingu najczystszych jezior w Stanach Zjednoczonych. Powierzchni niestety nie znam, ale jest dosyć spore :) Woda w gorące dni jest po prostu miodzio :D Nic tylko się kąpać. No i się kąpiemy :D Pływamy i skaczemy na bombę xD Ostatnio również pływaliśmy małą motorówką - wtedy to można było poczuć wiatr we włosach :) Was zostawiam ze zdjęciami żebyście mogli też poczuć ten klimat, a sama udaję się na drzemkę, bo dzisiaj jestem totalnie wyjęta z życia :D POZDROWIENIA!
sobota, 25 lipca 2015
sobota, 18 lipca 2015
another week in america
Cześć wszystkim! Dawno tutaj nie pisałam, bo w sumie nie było o czym ;) Nic spektakularnego się nie wydarzyło :D Cały czas monotonnie pracujemy. Śniadanie, lunch, przerwa, obiad. Sprzątanie, krojenie, układanie, wydawanie posiłków. Już mnie to trochę nudzi, bo w końcu jestem w Ameryce, a prawie cały czas spędzam w kuchni xD Więc w sumie już odliczam dni do końca kontraktu i tego kiedy będzie można wyruszyć i w końcu zwiedzić miejsca, które wcześniej widziało się tylko w filmach. Ponad tydzień temu odwiedziliśmy małe miasteczko niedaleko nas. Plymouth - jedna główna ulica, kilka ładnych budynków i na więcej nie było czasu :) Jednak najbardziej podobał mi się sklep spożywczy, który w środku miał również miejsca do siedzenia. Kupujesz sok i siadasz odpoczywasz go pijąc ;D
Największy plus naszego miejsca to to, że pogoda nam dopisuje w 90% :) Zawsze po skończonym lunchu mamy kilka godzin przerwy, które wykorzystujemy opalając się na słońcu :D Najlepsze są czwartki, kiedy dzieci jadą na wycieczki już po śniadaniu i wtedy mamy 5-6 godzin wolnego :) Zazwyczaj spędzamy je nad jeziorem, gdzie jest wtedy cisza i spokój. Ostatnio trochę spiekłam plecy i mam nadzieję, że nie będzie schodzić mi skóra.
Również kilka dni temu wybrałyśmy się na dwór po zmroku, gdzie wielką furorę dla mnie zrobił świetlik xD Nigdy wcześniej nie widziałam takiego robaka, a gdy ten siedział sobie pod leżakiem mojej koleżanki, to cały czas miałam wrażenie, że miga jej tablet xD Powiadomienie z messengera
;D A gdy świetlik chodził po jej ręce ubzdurałam sobie hasło, że 'oswoiła świetlika' ( nawiązanie do małego księcia ) To wszystko spowodowało, że po prostu płakałam tam ze śmiechu xD
Ogółem dzisiaj powinnam zwiedzać Boston, ale koleżanka, która miała być kierowcą nagle wczoraj znalazła wymówkę, że nie może jechać ;/ To jest właśnie minus nieposiadania prawa jazdy. Wkurzyłam się wczoraj strasznie, ale na szczęście mi przeszło - szczególnie gdy patrzę za okno jaka jest szarówka :p A o 5.30 nad ranem obudził mnie naprawdę mega głośny deszcz. Zamiast Bostonu pojedziemy do jakiegoś centrum handlowego. Lepsze to niż nic...
Po prawie dwóch tygodniach podróży doszedł mój nowy telefon, więc mogę wszędzie robić zdjęcia - bo nie zawsze chce mi się nosić ze sobą lustrzankę czy kamerkę na monopadzie ;) Także kilka ujęć z poprzednich dni wrzucę tutaj dla Was :*
ps. a po więcej zdjęć i filmików zapraszam na instagram! https://instagram.com/steffanolaa/
Największy plus naszego miejsca to to, że pogoda nam dopisuje w 90% :) Zawsze po skończonym lunchu mamy kilka godzin przerwy, które wykorzystujemy opalając się na słońcu :D Najlepsze są czwartki, kiedy dzieci jadą na wycieczki już po śniadaniu i wtedy mamy 5-6 godzin wolnego :) Zazwyczaj spędzamy je nad jeziorem, gdzie jest wtedy cisza i spokój. Ostatnio trochę spiekłam plecy i mam nadzieję, że nie będzie schodzić mi skóra.
Również kilka dni temu wybrałyśmy się na dwór po zmroku, gdzie wielką furorę dla mnie zrobił świetlik xD Nigdy wcześniej nie widziałam takiego robaka, a gdy ten siedział sobie pod leżakiem mojej koleżanki, to cały czas miałam wrażenie, że miga jej tablet xD Powiadomienie z messengera
;D A gdy świetlik chodził po jej ręce ubzdurałam sobie hasło, że 'oswoiła świetlika' ( nawiązanie do małego księcia ) To wszystko spowodowało, że po prostu płakałam tam ze śmiechu xD
Ogółem dzisiaj powinnam zwiedzać Boston, ale koleżanka, która miała być kierowcą nagle wczoraj znalazła wymówkę, że nie może jechać ;/ To jest właśnie minus nieposiadania prawa jazdy. Wkurzyłam się wczoraj strasznie, ale na szczęście mi przeszło - szczególnie gdy patrzę za okno jaka jest szarówka :p A o 5.30 nad ranem obudził mnie naprawdę mega głośny deszcz. Zamiast Bostonu pojedziemy do jakiegoś centrum handlowego. Lepsze to niż nic...
Po prawie dwóch tygodniach podróży doszedł mój nowy telefon, więc mogę wszędzie robić zdjęcia - bo nie zawsze chce mi się nosić ze sobą lustrzankę czy kamerkę na monopadzie ;) Także kilka ujęć z poprzednich dni wrzucę tutaj dla Was :*
ps. a po więcej zdjęć i filmików zapraszam na instagram! https://instagram.com/steffanolaa/
niedziela, 5 lipca 2015
trzy tygodnie
Dzień dobry w niedzielę! Dzisiaj znowu mam dzień wolny, za oknem ładna pogoda, więc gdy wyjdę z łóżka i się ogarnę to pewnie pójdę nad jezioro :) Wczoraj minęły trzy tygodnie pobytu w Ameryce, nie wiem kiedy to zleciało xD Na naszym campie trochę ciężko zorganizować sobie jakąś wycieczkę w dzień wolny, bo counselorzy nigdy nie mają całego dnia wolnego, tylko zaczynają go np. w poniedziałek o 17 i kończą we wtorek o 17, z kolei ja na kuchni jak już mam wolne to normalnie cały dzień :) Za dwa tygodnie wybieram się do Bostonu - w końcu poczujemy prawdziwy klimat amerykańskiego miasta :D Fajnie byłoby się wybrać również do Kanady - Montreal jest lekko ponad 3 godziny od nas. Jest już lipiec, więc pomału organizujemy zwiedzanie po campie. Zaczynamy pod koniec sierpnia. Chcemy zobaczyć zachodnie wybrzeże oraz Nowy Jork, z którego będziemy wracać do Polski. Mnie chyba najbardziej ciągnie by zobaczyć słynny Hollywood sign i aleję gwiazd :D Ostatnio nam się udało i miałyśmy 5 godzin przerwy w trakcie pracy, więc w końcu wybrałyśmy się nad jezioro i się pokąpałyśmy :) Newfound Lake w stanie New Hampshire należy do najczystszych jezior na świecie. Te kilka godzin na słońcu sprawiło, że nabrałyśmy trochę kolorów - a szczególnie Kalina, która czerwień na brzuchu odczuwała jeszcze przez kilka późniejszych dni :D
4 lipca czyli dzień wczorajszy to najważniejsze święto na terenie Stanów Zjednoczonych - dzień niepodległości. Jest on obchodzony zupełnie inaczej niż w Polsce. Tutaj wszyscy się cieszą, kupują śmieszne akcesoria z motywem flagi, składają sobie życzenia, robią kolorowe potrawy, malują twarze, by wieczorem puszczać fajerwerki i celebrować święto narodowe. My również wybraliśmy się nad nasze jezioro na mały pokaz sztucznych ogni :) Taki mały sylwester w lipcu :D Jak w filmie 'Lejdis'! xD Dzieciaki były zachwycone :) Mi osobiście bardziej podobały się późniejsze przelatujące komety na niebie :D Z okazji święta jedna z naszych kucharek - meksykanka Rosa zrobiła ciasto przyozdobione kolorami flagi USA :D
4 lipca czyli dzień wczorajszy to najważniejsze święto na terenie Stanów Zjednoczonych - dzień niepodległości. Jest on obchodzony zupełnie inaczej niż w Polsce. Tutaj wszyscy się cieszą, kupują śmieszne akcesoria z motywem flagi, składają sobie życzenia, robią kolorowe potrawy, malują twarze, by wieczorem puszczać fajerwerki i celebrować święto narodowe. My również wybraliśmy się nad nasze jezioro na mały pokaz sztucznych ogni :) Taki mały sylwester w lipcu :D Jak w filmie 'Lejdis'! xD Dzieciaki były zachwycone :) Mi osobiście bardziej podobały się późniejsze przelatujące komety na niebie :D Z okazji święta jedna z naszych kucharek - meksykanka Rosa zrobiła ciasto przyozdobione kolorami flagi USA :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)