środa, 5 sierpnia 2015

lady in red

Północ. Zdecydowanie najlepsza godzina na rozpoczęcie pisania posta na bloga :) Za oknem ciemno, z komputera po cichu leci 'Enigma' , a w trakcie tego wszystkiego fajne rozmowy na facebooku i oglądanie zdjęć, które są już przeszłością. I pomyśleć, że to wszystko dzieje się w Ameryce, a ja zamiast teraz szaleć i pić drinki prosto z czerwonych kubeczków, siedzę w takim chilloutowym nastroju. Ale spokojnie! Jeszcze tylko 11 dni i dzieci wyjeżdżają, jeszcze 22 dni i ja wyjeżdżam z campu zwiedzać ten cholernie wielki kraj :D Jakoś jeszcze to do mnie nie dociera. Chyba dopiero poczuję to jak będę sama siedzieć w samolocie do Las Vegas :D

Przedostatni tydzień campu jest bardzo intensywny dla naszych podopiecznych. Przygotowują się oni bowiem do rejsu wielkimi łodziami, by już w sobotę rywalizować o zwycięstwo. To właśnie w ten weekend będziemy mieli tzw. 'crew weekend' czyli różne zawody, zabawy etc. z podziałem na dwie drużyny - czerwoną i niebieską. Ja trafiłam do tej pierwszej ( i bardzo dobrze :D w końcu mam ze sobą czerwoną kieckę i szminkę do ust xD ) Szczególnie podobał mi się moment w niedziele, gdy po ognisku była wyczytywana lista imion i nazwisk, kto został przyporządkowany do danej drużyny. Końcowe wyczytywanie czerwonych i słowa Jay'a '... and both Aleksandra's' spowodowały dość spory entuzjazm wśród zgromadzonych uczestników :D Zapewne w sobotę nie będę się rozstawać z aparatem, czy kamerą bo trzeba te ostatnie podrygi na campie uwiecznić na pamiątkę :)
A jak mija życie na obozie? Praktycznie cały czas tak samo. Chociaż w sumie nie :D Jest jeszcze śmieszniej. A już szczególnie na kuchni, gdzie nie ma zmiany bez tańców, czy różnych wygłupów. Nie pokażę zdjęcia z tego wydarzenia, ale wczoraj miałyśmy świetną zabawę lepiąc różne kształty przypominające pewną rzecz fizjologiczną, z ciasta o wdzięcznej nazwie 'brownie" :D Mam nadzieję, że zrozumiecie o co chodzi hahaha :D
Kto śledzi na bieżąco fanpage na facebooku - o tutaj Steffanolaa - ten wie jak cierpiałam z powodu ugryzień komarów :) Nigdy więcej nie pójdę do lasu bez popsikania się sprayem. Dzięki Bogu nie boję się też pająków, bo czasami znajdę takiego przyjaciela u siebie w pokoju czy w łazience :D
Upałów srogich już nie ma, więc dawno się nie opalałam. Ostatni raz chyba z tydzień temu. Co jest złe, bo powinnam podtrzymywać dość widoczną opaleniznę z tego roku :)
W poniedziałek mieliśmy robione oficjalnie zdjęcia grupowe. Kilka fotek  razem z dziećmi i kilka samego staffu. Jestem bardzo ciekawa końcowego efektu. Na pewno je tutaj zamieszczę, gdy już je będę miała. Następny post pewnie będzie bardzo obfity w zdjęcia z 'crew weekendu' :D A ja na chwilę obecną zostawiam Was z różnymi, różniastymi zdjęciami z ostatniego tygodnia. Mam nadzieję, że wszystko literówki i nie zrozumiałe zdania mi wybaczycie, bo jestem myślami troszkę gdzie indziej :D

PS. Ostatnie zdjęcia z moimi fazowymi, wakacyjnymi okularami :D Miłego tygodnia kochani! :*



























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz