Wczoraj minął tydzień odkąd tu jestem! :D Już się totalnie zaaklimatyzowałam i wbiłam w rytm pracy. Nawet jet lag minął :D Ostatni tydzień luzu, bo za tydzień camp oficjalnie zaczyna swoją pracę. Z trzy dni temu uczestniczyłam w szkoleniu na wypadek nagłych sytuacji typu: zaginiony uczestnik czy alarm bombowy :D Najlepsze było kiedy tego samego wieczoru sprzątałam sobie w kuchni, muzyka leciała i nagle JEB! słyszę alarm! No i stoję sobie tak sama pośrodku tej kuchni i nie wiem co robić :O Stoję, stoję, czekam, aż tu nagle wbiegają chłopaki i mówią, żebym się nie martwiła i ich ignorowała bo oni mają szkolenie xD Odetchnęłam z ulgą i wróciłam do swoich obowiązków :) Kilka dni temu już na spokojnie, pojechałam sobie do najpopularniejszego supermarketu w USA - Walmartu, żeby obczaić ich towar. No i faktycznie, produkty są zdecydowanie większe :D Najbardziej rzuciły mi się w oczy podpaski sprzedawane po 48 sztuk w opakowaniu oraz litrowy czy półtoralitrowy płyn Listerine :) Ja sama zakupiłam sobie Oreo z nadzieniem o smaku masła orzechowego ( mega! ) czerwony kubeczek :D I parę innych drobnostek. W samym sklepie spędziłyśmy ponad godzinę. Sesja przy płatkach śniadaniowych w kartonie musiała być xD
Z kolei wczoraj cała reszta załogi miała wolne, więc spędziliśmy kolejny wieczór integrując się :D Po weekendzie przyjeżdżają dziewczyny z Polski i we wtorek jedziemy na kolejną wspólną integracje. JEST DOBRZE! ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz