poniedziałek, 14 listopada 2016

co z tą dorosłością?

Przede wszystkim cześć wszystkim! :) Dawno nie było tutaj nic nowego, ale zawsze jesienią jest u mnie brak motywacji, brak czasu na robienie fajnych zdjęć - w tym przypadku ani pogoda ani czas nie pomagają, bo jak kończę pracę to jest już całkowicie ciemno. Większość dni to pewien rytuał:
praca, załatwianie spraw na mieście, sprzątanie w mieszkaniu z równoczesnym czekaniem na pranie i robieniem obiadu. Czy ja jestem kurą domową? Przecież nawet nie mam męża i dzieci! :D Gdzie ta młodość? Gdzie te szaleństwa? No właśnie. Dorosłość jest do kitu. Sam musisz o siebie zadbać, kontrolować terminowe płacenie rachunków, pilnować na bieżąco czy masz co do gara włożyć i czym włosy umyć. Kiedyś to było fajnie - praktycznie o wszystko dbała mamusia czy tatuś a Ty się miałaś tylko uczyć ( a i tak były o to wojny haha :D ) To była bezstroska... Tylko teraz to rodzice odpoczywają od dzieci, a ty zapieprzasz :D Jest już połowa listopada i zaczynam pomału zastanawiać się jaki był ten rok. Wiecie, takie małe podsumowania :) Następuję też małe planowanie co będzie w następnym roku i jaka ja będę mając o jedną wiosnę więcej. Jak ktoś interesuje się znakami zodiaku to wie, że 'bliżniaki' długo w miejscu nie usiedzą. No i tak wygląda moje życie - zdecyduje się na wyjście A po to by zastanawiać się czy dobrze zrobiłam i czy nie powinnam wybrać wyjścia B. Świat jest tak ogromny, jest tyle świetnych miejsc do zobaczenia i rzeczy do zrobienia i zastanawiam się czy lepiej jest mieć ustabilizowane życie czy szaleć. Wiadomo wszystko ma swoje plusy i minusy i w takich sytuacjach zawsze sobie powtarzam taką jakże prawdziwą mantrę:

                          pracujesz i masz kasę? nie masz kiedy jeździć dookoła świata.
                          nie pracujesz i masz pełno czasu żeby okrążyć kulę ziemską? nie masz kasy.

I tak w kółko :D Tylko muzyka i Twoje ulubione kawałki przenoszą Cię w miejsca, w których chciałabyś być. Takim sposobem w przeciągu 15 minut możesz choć na chwilę wrócić do Nowego Jorku razem z Frankiem Sinatrą, popatrzeć na najwyższy budynek świata u boku Rasheda Al Mayeda czy cofnąć się do wcześniejszych, polskich lat razem z Anną Jantar. A to wszystko zależy od możliwości Twojej wyobraźni :D U mnie ona właśnie działa na maksa. Pomimo, że mieszkam w stolicy kraju i właśnie w tym momencie dzieję się wiele wydarzeń, na których mogłabym być, to ja siedzę sobie w kuchni, na wpół nago ze związanymi włosami, zmytym makijażem i właśnie w tym momencie czuję się taka najbardziej prawdziwa :D Wrzucę Wam też kilka swoich zdjęć żebyście nie zapomnieli jak wyglądam, a sama wyszykuję się do mycia - w końcu zaraz dwudziesta!!! :D Nie no a na poważnie to lecę obejrzeć pod kołderką towarzyski mecz polskiej kadry,

Zamiast celebrytki mam życie emerytki! :D 

PS. Tak wiem, że praktycznie każde ujęcie jest takie samo, ale chciałam pokazać stylóweczki :) A no i mam teraz fazę na tą sznurówkę na szyi, więc noszę ją parę razy w tygodniu. Wybaczcie :*









6 komentarzy:

  1. Olu jak zwykle dosadnie i na temat napisane. Powiem Ci że do 18 czas się ciągnął, ciągle myślałem, kiedy będzie można bez żadnych problemów, kupić przysłowiowe piwo czy fajki, dłużej gdzieś pobalować, nie wrócić na noc. Teraz jak to wszystko masz możliwość robić, to brak czasu. W moim przypadku, praca, dom, rodzina, praca... praca... Ehhhh... Nawet nie wiem kiedy ten rok uciekł... jak każdy po 18. Po wojsku w wieku 19lat pędzi czas jak dziki... Tak mi się marzy, może dożyję emerytury i jak Zus da, to się gdzieś popodróżuje. Teraz nawet czasem, brak czasu na wakacje, by z dziećmi pojechać. Życzę Ci byś miała więcej czasu i spełniała marzenia. P. S. Super szlafrok i styl. Zwiewnie i lekko ze strojem ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha w sumie też tak myślałam :D A teraz z perspektywy czasu wiem, że lepiej było się napić piwa na "nielegalu", bo była większa frajda z tego czy uda nam się znaleźć kogoś kto nam kupi lub czy babeczka w sklepie nie zapyta się o dwów :D Ja też trzymam kciuki żeby udało Ci się wyjechać gdzieś z dzieciaczkami - najlepiej do Disneylandu! :D

      Usuń
    2. Dziękuję Olu. Może będzie kiedyś możliwość gdzieś pojechać. BTW... w wieku 25lat, jeszcze pytali mnie o dowód w sklepie (wtedy paliłem jeszcze).

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. A ja bym chciał zobaczyć Ciebie "na wpół nago w kuchni ze związanymi włosami". Czyli jest w Tobie trochę szaleństwa, no bo tak siedzieć na wpół...w kuchni, gdy można całkiem nago w salonie? ;) Ja popadłem w jesienną depresję, ta szarówa za oknem mnie dobija. Nawet gdyby Syd Barrett zmartwychwstał, a Pink Floyd się reaktywował z nim w składzie i przyjechał do naszego Domu Kultury, to nie wiem czy bym dał radę się zebrać i iść na ich koncert ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi - nie chciałbyś tego zobaczyć :D A na Floydów sama bym poszła!

      Usuń