środa, 17 czerwca 2015

kolejne dni na campie

No heeeej! Jak tam u Was? Praca? Zabawa? U mnie wszystko naraz :D Wdrążam się coraz bardziej w swoją pracę i obowiązki, w praktykowanie angielskiego i poznawania amerykańskiej kultury. Na razie jestem samą Europejką, która jest na tym campie po raz pierwszy :) Z każdym kolejnym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że trafiłam w świetne miejsce! Bardzo, ale to bardzo podoba mi się mentalność Amerykanów. Jest zupełnym przeciwieństwem naszej polskiej mentalności. Amerykanie są uśmiechnięci, mili i pomocni. W szoku byłam kiedy sami szykowali naczynia na obiad lub je znosili, od razu zmywali i układali do suszenia :O Byłam święcie przekonana, że to należy tylko i wyłącznie do moich obowiązków, jednak jak widać nawet taka mała pomoc sprawia im przyjemność. Oczywiście słyszane 'dziękuje' po każdy posiłku również nastraja mega pozytywnie. Fajnie jest mieć kogoś, kto docenia to co robisz :D W niedzielę, jak się potem okazało na campie co niedzielę - mieliśmy grilla. Dobrze, że jestem mięsożerna, bo mięsko jest pycha! :D Jak wygląda mój dzień pracy kiedy jeszcze nie ma obozowiczów? Idę rano na dół - z mojego pokoju odchodzą schody prosto do kuchni, więc się śmieję, że mogę prosto z łóżka iść do roboty :D Od rana szykujemy śniadanie, jemy, sprzątamy. Potem szykujemy lunch, jemy i sprzątamy. No i potem mam kilka godzin przerwy. Przez ostatnie dwa dni cały czas padał deszcz i było dość chłodno, więc nie wynurzałam się spod kołdry. Po południu schodzę na dół, by przygotować obiad, sprzątam i wieczór wolny :D Dziś siedzieliśmy trochę dłużej w kuchni, a faceci, którzy już tu dłużej pracują opowiadali historię o duchach. Później mieliśmy ognisko w głębi naszego lasu. Niestety chłopcy musieli na mnie czekać, bo przez historię o duchach bałam się sama dojść xD Przy ognisku było mega! James grał na gitarze, ogień skwierczał, a na niebie świeciło multum gwiazd. Mogę teraz powiedzieć, że gwiazdy tutaj świecą zdecydowanie mocniej niż w Polsce ;) Jak tak stałam i patrzyłam w niebo to myślałam sobie jak daleko jestem od swojego kraju. Mimo, że czasami wiele rzeczy mnie w nim wkurza, to stwierdzam, że trochę za nim tęsknie :D Wrzucam również trochę zdjęć. Jednak kupienie kamerki SJCAM to był dobry pomysł :) Kręcenie filmików i robienie zdjęć takim maleństwem to niezła frajda. Fakt zdjęcia nie wychodzą jak z lustrzanki, ale i tak mają swój urok - niestety jedną ręką trzymam monopada, a drugiego wciskam guzik robienia zdjęcia. Śmiesznie to wygląda na niektórych ujęciach :D Będę musiała zainwestować w pilota do robienia zdjęć :D Podczas gdy kończę tego posta to u mnie nie ma nawet północy, a u Was już prawie 6 rano, jasno na dworze i większość szykuję się do swoich obowiązków. Masakra! Nigdy nie pojmę tej różnicy czasowej :D

                           
                            Diana, Abi, Ja


                            Ekspresja tego zdjęcia jest najlepsza xD






                             Szef naszego campu - Nick





 
                            John też lubi Vogue :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz